To bardzo prosty, a zarazem głęboki sposób. Możesz go zastosować w każdej sytuacji – przy wyborze książki w księgarni, warzyw na bazarku, samochodu, mieszkania, maty do ćwiczeń, a nawet… partnera biznesowego czy życiowego 😊
Na czym polega? Na zaufaniu ciału. Na wejściu w kontakt ze zmysłami. Bo im więcej zmysłów zaangażujesz – tym trafniejsza i bardziej zgodna z Tobą będzie decyzja. 😇
Wyobraź sobie, że wybierasz samochód:
🔹 Podoba Ci się jego wygląd – z zewnątrz i wewnątrz?
🔹 Czy jest wygodny, przyjemny w dotyku?
🔹 Czy dźwięk silnika daje Ci przyjemność, lekko Cię porusza?
🔹 A zapach wewnątrz – czy jest przyjemny, czy „Twój”?
Jeśli ciało mówi TAK, zmysły mówią TAK, dopiero wtedy włącz umysł i sprawdź racjonalne aspekty.
Większość ludzi robi odwrotnie: najpierw analizują, kalkulują, planują... A przecież to nasze odczucia, nasza wewnętrzna mądrość najczęściej wiedzą szybciej i trafniej, co nam służy, a co nie. 💡 Ciało nie kłamie. Zmysły są jak radary – czułe, mądre, niezawodne. I o ile przy wyborze maty do jogi niewiele ryzykujemy, to przy wyborze wspólnika czy partnera – zlekceważenie tego wewnętrznego sygnału może sporo kosztować 🙉 Pewnie już to znasz…
Praktyka tygodnia: Pobaw się. Poeksperymentuj. Za każdym razem, gdy coś wybierasz – najpierw poczuj. Sprawdź ciało, zmysły, intuicję. Zadaj pytanie każdemu zmysłowi po kolei. Dopiero potem… zaproś do stołu umysł. Niech decyzja będzie kompletna. Z ciała i z głowy. Z duszy. Z obecności. ❤️